1 mar 2011

Wywiad z Anią


Chwaliliśmy się różnymi wywiadami, teraz przyszła pora na zaprezentowanie Wam sylwetki osoby, której talent ozdobił okładkę "Efemerydy". Na pytania Kazka odpowiada Anna M. Damasiewicz.

Kazimierz Kyrcz Jr: Witaj, pomyszkowałem trochę w Internecie, no i wyczytałem, że jesteś prawdziwą kobietą pracującą – zajmujesz się składem DTP, procesem przygotowania do druku, fotografią, obróbką zdjęć, doradztwem w zakresie kreowania wizerunku firmy… no i oczywiście jesteś niezależnym grafikiem. Czy mogłabyś przybliżyć nieobeznanym czytelnikom co w naszych realiach oznacza „niezależność”?
Anna M. Damasiewicz: W moim przypadku była to rezygnacja ze stałego zatrudnienia na stanowisku grafika w drukarni i rozpoczęcie pracy na własny rachunek. Zawsze było dla mnie niezmiernie istotne, abym jako projektantka mogła świadczyć swoim Klientom usługi na satysfakcjonującym obie strony poziomie, niestety nie miałam takiej możliwości pracując na etacie. Teraz mogę decydować o tym z kim i na jakich zasadach współpracuję, a swoje prace staram się wykonywać na możliwie najwyższym poziomie. Do każdego projektu podchodzę w sposób indywidualny, jednostkowo, starając się nadać mu niepowtarzalny charakter. Wciąż inwestuję we własny rozwój. Jestem członkiem Stowarzyszenia Twórców Grafiki Użytkowej skupiającego najlepszych projektantów graficznych w kraju. Uczestniczę w kursach, aktywnie działam twórczo, a przede wszystkim staram się maksymalnie wykorzystać zasoby wiedzy i doświadczenia, które zdobyłam w ciągu wielu lat pracy.
KKJ: Masz na swoim kącie ponad sto okładek książek, z których prawie połowę stanowią kryminały. Czy jest to wyraz Twoich zainteresowań czy raczej kwestia przypadku?
AMD: Pierwszą okładkę powieści kryminalnej zaprojektowałam dla Wydawnictwa Zysk i S-ka do książki Pan Klarnet Nicka Stone’a. Projekt spodobał się Wydawcy i w dalszym ciągu współpracujemy, m.in. przy okładkach książek serii Klubu Srebrnego Klucza. Od zeszłego roku współpracuję również z wydającą kryminały gdańską Oficynką oraz opracowuję graficznie siedmiotomową serię dla Bellony. Oprócz serii były też oczywiście jednorazowe projekty, np. dla Wydawnictwa Otwartego czy KDC. Wcześniej nie czytałam zbyt wielu kryminałów, chociaż mam sporą kolekcję książek Agathy Christie. Prywatnie interesują mnie książki historyczne, wspomnienia, jestem też wielką wielbicielką prozy Milorada Pavić’a i Jaana Krossa.
KKJ: Z drugiej strony projektujesz także okładki do pozycji historycznych, kulinarnych, popularnonaukowych, religijnych, poradników, bajek czy zbiorów wierszy… Cechuje Cię wyjątkowa wszechstronność. Czy jest jednak jakiś gatunek literacki, którego zilustrowania byś się nie podjęła?
AMD: Do wszystkich projektów podchodzę starannie, profesjonalnie i uważam, że do każdej książki można zrobić ciekawą okładkę. Dotychczas nie zdarzyło mi się, żebym sobie z jakimś zleceniem nie poradziła. W dobie Internetu, filmu i gier wideo, czytelnictwo nie cieszy się już taką popularnością jak kilkanaście czy kilkadziesiąt lat temu. Dobra promocja, w której pierwszym krokiem jest właśnie pokazanie odbiorcy okładki, na pewno pomaga w skutecznej sprzedaży publikacji.
KKJ: Przejdźmy więc gładko do literackiej grozy. Z tego co się orientuję, poza Efemerydą jedyną powieścią z tego gatunku, jaka dotąd została przyozdobiona przygotowaną przez Ciebie okładką jest Opowieść zombilijna Adama Robertsa. Z czego to wynika?
AMD: Wcześniej po prostu nie miałam takiej okazji, dopiero w pod koniec zeszłego roku dostałam propozycje opracowania okładek Efemerydy i Opowieści zombilijnej. Myślę, że takich zleceń będzie coraz więcej. Ostatnio skończyłam dla wydawnictwa Oficynka projekt do książki Łukasza Śmigla Mordercy, a 25 stycznia ukazał się – również z moją okładką – Ponury Piaskun Richarda Kadrey’a (Zysk i S-ka).
KKJ: Czy mogłabyś podzielić się swoimi wrażeniami z lektury Efemerydy? Domyślam się, że nie jesteś fanką horrorów?
AMD: Jestem fanką dobrych książek, a Efemeryda do nich zdecydowanie należy. Jest precyzyjnie zaplanowana, każda kolejna scena zwiększa poczucie niepokoju i napięcia. Wyczuwalny nastrój grozy i nieprzewidywalności splata się z chęcią znalezienia odpowiedzi na pytanie, co się tak naprawdę dzieje z bohaterami. Sami bohaterowie też zapadają w pamięć. Ale najważniejsza jest atmosfera, jaką się Wam udało osiągnąć: pełna emocji, przerażenia, paniki, zagubienia, strachu i determinacji wreszcie. To naprawdę dobry efekt.
KKJ: Wielkie dzięki za miłe słowa! A wracając do Ciebie… Pracujesz bardzo intensywnie. Czy znajdujesz więc czas na przeczytanie książek, podlegających twojemu opracowaniu graficznemu? Jak to wygląda „w praniu”?
AMD: Wszystkie książki, o ile mam taka możliwość, staram się czytać. Oczywiście nie zapoznaję się w całości z treścią poradników czy podręczników, tylko beletrystyki. Sporadycznie zdarza się, że książka jest jeszcze u tłumacza i musi wystarczyć mi streszczenie, ale są to pojedyncze przypadki. W ostatnim czasie czytam już prawie wyłącznie „służbowo”, bo na więcej nie starcza mi czasu. Są to zazwyczaj dwie książki tygodniowo.
KKJ: Wydawcy wypowiadają się o Twojej pracy w samych superlatywach. Jola Świetlikowska z Oficynki stwierdziła na przykład, że Twoje projekty „zawsze są efektem ogromnego wyczucia materii, której dotyczą, i artyzmu, sprawiającego, że prace te znacząco wyróżniają się na rynku książki”. Czy, poza pozytywnymi sygnałami ze strony wydawców, zetknęłaś się już z opiniami samych czytelników – bezpośrednich odbiorców Twojej twórczości?
AMD: Muszę przyznać, że opinii od czytelników mam niewiele, ale wiem, że okładki podobają się wydawcom i – co dla mnie bardzo ważne – również autorom książek. Mam też świadomość, że nie da się stworzyć projektu, który podobałby się wszystkim. Bardzo często przy realizacji zleceń muszę iść na pewne kompromisy, a efekt końcowy – czyli okładka – jest ich wynikiem.
KKJ: Czy masz jakieś marzenia związane z Twoją pracą zawodową, coś takiego co chciałabyś jeszcze osiągnąć?
AMD: Mam bardzo wiele planów i chciałabym, aby wszystkie udało mi się zrealizować. Na razie nie chcę o nich mówić, żeby nie zapeszać.
KKJ: Rozumiem, wyznaję podobną zasadę… Zadam Ci teraz dyżurne pytanie, jakie pada w większości wywiadów – o inspiracje. Wiadomo, że starasz się, by Twoje okładki korespondowały z treścią czy nastrojem poszczególnych książek…
AMD: Inspiracji do projektów szukam nieustannie. Zawsze mam przy sobie szkicownik, bo najlepsze pomysły przychodzą mi do głowy w najmniej oczekiwanych momentach.
KKJ: Czyli można powiedzieć, że w pewnym sensie pracujesz 24 godziny na dobę…
AMD: Dokładnie. Poza tym systematycznie uzupełniam swoją bibliotekę źródłową, składającą się z książek na temat historii sztuki, projektowania, typografii, magazynów branżowych, katalogów i oczywiście tysięcy zdjęć. Takie archiwum jest czymś niezbędnym w mojej pracy. Podstawową inspiracją jest dla mnie jednak treść książki.
KKJ: A czy przytrafia Ci się czasami coś takiego jak blokada twórcza? Jeśli tak, to czy masz jakiś sprawdzony sposób, by się jej pozbyć?
AMD: W przypadku blokady twórczej najczęściej pomaga mi oderwanie się od tematu, który sprawia problem i zajęcie czymś zupełnie innym. Zaparzam sobie dobrą herbatę albo przygotowuję gorącą czekoladę, i słucham jazzu. Kiedy jednak gonią mnie terminy, nie mam czasu na czekanie, aż wena powróci, i muszę najlepiej (i najszybciej) jak to możliwe zrealizować dane zlecenie.
KKJ: Jednak wydajesz się osobą zadowoloną ze swojego życia. Czy miałaś chwile zwątpienia w słuszność swojego wyboru, tego że przeszłaś na własny „rachunek”?
AMD: Nigdy nie żałowałam tej decyzji, i gdybym miała dokonać wyboru jeszcze raz, byłby taki sam. Jest to praca bez sztywno ustalonych godzin, wykonywana na własnym komputerze i bez konieczności wychodzenia z domu. Oczywiście jest z tym związany pewien brak stabilizacji, który może dla wielu osób być zbyt stresujący. Praca freelancera wymaga bardzo dobrego zarządzania czasem i zdyscyplinowania, wtedy przynosi spodziewane efekty. Moja córka, która w tym roku kończy Ogólnokształcącą Szkołę Sztuk Pięknych i zamierza kontynuować naukę w kierunku wzornictwa, również planuje w przyszłości być niezależnym projektantem.
KKJ: Wypada trzymać kciuki, by jej się to udało! W pewnym sensie uprzedziłaś moje ostatnie pytanie: czy mogłabyś udzielić kilku rad początkującym grafikom, którzy chcieliby pójść w Twoje ślady?
AMD: Podstawą jest przygotowanie profesjonalnego portfolio i pokazanie efektów własnej pracy potencjalnym klientom. Działania autopromocyjne są równie ważne, co talent i posiadane umiejętności. Trzeba umieć zawalczyć o siebie. Kiedy zaczną pojawiać się zlecenia, radziłabym nie poprzestawać na jednym ich źródle, tylko starać się pozyskać kolejne, zapewni to większą stabilizację. Bardzo ważna jest dobra organizacja pracy, systematyczność i wytrwałość, a także nieustanny rozwój i doskonalenie własnego warsztatu. Trzeba też uważać, żeby nie wziąć na siebie zbyt wiele – równowaga pomiędzy życiem osobistym a zawodowym jest podstawą sukcesu, dzięki niej nie stracimy pasji i unikniemy twórczego wypalenia. Uf, to chyba najważniejsze co w tej chwili przychodzi mi do głowy…
KKJ: Bardzo dziękuję Ci za tę rozmowę, no i mam nadzieję, że spotkamy się jeszcze w niejednej książce!

1 komentarz:

  1. Super materiał! Jak widać praca grafika ma swoje plusy i minusy, z przewagą... chyba jednak plusów :)

    OdpowiedzUsuń